Wędrujesz z siostrą i chłopakiem, czujesz że to będzie dobry dzień.

- Uh, nie ma to jak dobra pogoda. - skoczyłam do góry.
- Poszukajmy jakiś pokemonów! - powiedziałam i wyjęłam pokeball z Medititie.

Idziesz i masz wybór, iść na skraj miasta i wyjść z niego, lub udać się do centrum pozbierać informacji.

Hm..... Nie chcę mi się iść do centrum więc wychodzę z miiasta z rękami w kieszni.

Wychodzisz nad strumyk, nie daleko masz las i możesz zawsze do niego pójść. W strumyku pływają magikarpy

- Meditite, łapiemy jednego. - powiedziałam i skinęłam głową.

Meditite zapytała co robić, bo magikarpie szybko pływają.

Użyj medytacji, a potem postaraj się złapać.

Gdy magikarpie zobaczyły co robi meditite, uciekły.

- O, szlak. - zmarszczyłam nos i usiadłam na brzegu.

Siedzisz, ale pokemonów nie ma.

Zawracam i idę w stronę lasu.

Wchodzisz do lasu, ale nadal nie widzisz żadnego pokemona.

- Meditite, rozglądaj się. Szukamy pokemonów latających i trawiastych.

Nadal nic
--------------------
Wklej link do kp w sygnę.

Wskakuję na jakieś drzewo i rozglądam się. Patrzę na moich towarzyszów. Coś siedzą cicho.

Nagle ujrzałaś jakiegoś biegającego pokemona.

- Meditite, idź do niego i pogadaj. - uśmiechnęłam się.

Pokemon się zaprzyjaźnił z Meditite.

Podchodze do nich.
- Cześć Marill. Jestem trenerką Meditite. - ukucnęłam i uśmiechnęłam się

-Mar, Marill, Mar, Marill (Cześć, wiem... Meditite mi powiedziała) - odpowiedziała i zaczęła się do Ciebie przytulać

- Może chcesz dołączyć? - zapytałam.

-Mar(tak) - odpowiedział pokemon.

- Świetnie. - tyknęłam go ballem.

Masz pokemona
-------------
Zrób skana.

Mmhmhmhmh.
_____________
Skanuję pokemona?

Marill
Płeć:
Level: 7 (0% - 8)
Charakter: Miła, wesoła, uderzenie ogonem
Ataki: Akcja, Obronne koło
Typ:
Ewolucja: Azurill ->(szczęście)Marill ->(18level)Azumarill

- To co idziemy dalej? - uśmiechnęłam się.

Pokemony kiwnęły głową :tak: i poszliście dalej. Na razie nie widzicie żadnych pokemonów.

Biorę Marill i sadzam ją na ramieniu. Meditite idzie obok.
- Szukajcie poków roślinnych i latających. - powiedziałąm.

Nie widzicie żadnego pokemona.

Idę dalej i szukam czegoś w kieszeni. Tak praktycznie sama nie wiem czego.

Nadal nic.

Prycham i wskakuję na drzewo. Rozglądam się.

Z daleka widzisz że coś się porusza.

Przyglądam się, złapałam za pokeball.

To coś jest za daleko i ledwo to widzisz.

Zeszłam z drzewa i zaczęłam biec w stronę tego.
Gdy byłam blisko rzuciłam w to kamykiem.

Był to mały, ślimako-podobny pokemon. Jadł sobie trawę i zdenerwował się że w niego rzucasz kamieniami.

Wzdrygnęłam się i rzuciłam w niego ball'em.
- Marill, jeśli będzie atakował użyj obronnego koła! - machnęłam ręką.

Nie udało ci się go złapać, a pokemon uciekł.
----
Żeby nie było, ja losowałem monetą :p

Spoko
_________________
- Kurcze. - zmarszczyłam nos i poszłam dalej.

Nadal nie widzisz żadnych pokemonów.

- Ja to mam szczególnego farta do pokemonów. - stwierdziłam i usiadłam zrezygnowana.
Spojrzałam na Marill, a potem na Meditite.
- Macie jakiś pomysł? - zapytałam i popatrzyłam w niebo.
- Patrzcie, ta wygląda jak Pikachu! - wskazałam na chmurę.

Popraw posta, po remoncie obowiązują 3 zdania w przygodzie. ;]