Idę spokojnym krokiem przed siebie, a u boku towarzyszy mi mój ukochany partner. Bardzo lubiłam takie spacery, zwłaszcza w tak piękny dzień. Słoneczko świeciło, a na niebie nie było widać ani jednej chmurki. Może nawet było troszkę za gorąco ? Ale kto by się przejmował temperaturą, skoro można wspaniale sie bawić na świeżym powietrzu ? Zatrzymałam się w samym centrum polany  i rozejrzałam się dookoła. Trawa, trawa, trawa... O, trawa. Plus kilka patyków, kamieni i pozostałości po drzewach, które otaczały malowniczą okolice. Wzięłam głęboki wdech, wstrzymując na chwilę oddech, by delektować się tym świerzym powietrzem. Cóż, czas zacząć ! Wyjęłam z kieszeni czerwono-białą kapsułę należącą do drugiego mojego podopiecznego. Z białej smugi, która wystrzeliła nagle z kulki ukształtował się kulisty kształt z wystającymi 'różkami' oraz jedną nogą. Białe światło rozrpysnęło się na wszystkie strony, a oczom moim oraz Absol'a ujawniła się sówka, którą złapałam w trakcie podróży. Zahuczał on wesoło, jak miał często w zwyczaju, kiedy go wypuszczałam. Kucnęłam koło nich, głaszcząc ich na początku po głowach.
- Bardzo dobrze spisaliście się na poprzednich treningach, lecz trzeba jeszcze bardziej się wzmocnić. Chyba chcecie być silni, prawda ? - oświadczyłam i spytałam się stworków, Ci ochoczo pokiwali głowami. HootHoot przy okazji także pomachał swoimi malutkimi skrzydełkami. Uśmiechnęłam się tylko i znów wzięłam do łapki patyk i zaczęłam nim coś pisać po pustej przestrzeni w ziemi. Najpierw, jak na pierwszym, narysowałam podobizny obu stworków, a pod nimi dopisałam:

Trening Absol'a:
Rozgrzewka:
- Dziesięć kółek truchtem dookoła polany.
- Dwa kółka sprintem.

Trening HootHoot'a:
Rozgrzewka:
- Dziewięć kółek lotem dookoła polany
- Dwie serie po 10 skłonów

Pokemony tylko przytaknęły głowami i ustawiły się na zgniecionej po pierwszym treningu trawy i zaczęły biec. Białemu stworkowi najwyraźniej się nie śpieszyło, biegł spokojnym truchtem co jakiś czas śledząc wzrokiem swojego latającego kolegę. Brązowy stworek machał swoimi małymi skrzydełkami, by utrzymać się w powietrzu i lecieć po linii prostej. W końcu sowa skończyła swoje okrążenia i zabrała się do skłonów. Było to bardzo trudne, pare razy się przewracał na dziób, lecz za każdym razem wstawał i kontynuował ćwiczenie, co mu szło coraz lepiej. Normalny Pokemon biegłszybko wydłużając bieg skokami w dal, co okazało się niezwykle skuteczne, gdyż w parę minut skończył rozgrzewkę. W ślad za nim poszedł ptak. Ustawili się w rzędzie, tym samym oświadczając, że są gotowi do kolejnego etapu. Zadowolona, że tak szybko im poszło klękłam znów i chwyciłam w dłoń ten sam patyczek, którym bazgrałam od początku wszystkich treningów, których było tylko dwa, ale kit z tym. Dopisałam do poprzedniej wiadomości takie cuś:

Trening Absol'a:
Rozgrzewka:
- Dziesięć kółek truchtem dookoła polany.
- Dwa kółka sprintem.
Trening:
- Trening celności (Podrzucanie kamyków do góry i trafianie w nie Drapaniem)
- Trening prędkości (Ściganie się z wyzwanym Pokemonem po wyznaczonym odcinku polany)

Trening HootHoot'a:
Rozgrzewka:
- Dziewięć kółek lotem dookoła polany
- Dwie serie po 10 skłonów
Trening:
- Trening siły (Atak Dziobaniem oraz Drapaniem na średniej wielkości kamieniu)
- Trening wytrzymałości (Przenoszenie odłamków kamienia z poprzedniego treningu na drugi koniec polany)

Stworki zaczęły swoje treningi, a ja się zastanawiałam nad następnym treningiem dla nich. Możnaby zrobić coś wspólnie, jak wyścigi, bieg przełajowy... właśnie ! Oto pomysły na późniejsze treningi. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam śledzić postępy w obecnym. Absol bardzo dobrze sobie radził. podrzucał kamyczki do góry i bez problemu trafiał w szare przedmioty krusząc je doszczędnie. HootHoot zrobił kilka poważniejszych wyszczerbien w skale, którą znalazł w pobliżu i zbliżał się ku końcowi pierwszego etapu. W końcu rozkruszył ją w mniejsze kamienie i zabrał się do drugiej fazy. Brał w swoje łapki przedmioty i przenosił z trudem na koniec polany. Biały stworek natomiast zaczął się rozglądać za godnym siebie przeciwnikiem. W końcu po nieudanych poszukiwaniach pojawił się jeden ze zwinniejszych i szybszych Pokemonów - Sentret. Sentretął on swoim prążkowanym ogonem i ustawił się w bojowej pozie wskazując na czworonoga. Zrobił cwaną minę, a mój podpieczny przyjął wyzwanie. Ścigali się jak równy z równym, mniejsze stworki oglądające wyścigi szeptały cos do siebie, wyraźnie zaskoczone ich prędkością. Raz wygrywał Absol raz Sentret, lecz żaden nie chciał przyjąć do wiadomości, że przegrał. Widac oboje byli bardzo honorowi i zaciekli co nie pozwalało im ustąpić i rzyjąć do wiadomości, że przegrał. W końcu kremowo-brązowy Pokemon padł z wycięczenia, a dumny z siebie biały stwotek poszedł w kierunku mojej osoby ogłaszając swoje zwycięstwo. Po wzięciu paru oddechów mały stworek wstał i pomachał mu pięścią w znaku, że to jeszcze nie koniec. Widząc jego poczynania Absol tylko prychnął, w tej samej chwili sowa skończyła swoją robotę. Uśmiechnęłam się szerzej głaszcząc ich po głowie.
- Bardzo dobrze się dzisiaj spisaliście, a teraz wracajmy - powiedziałam i ruszyłam w stronę miasta. Oni muszą trochę odpocząć po treningu.

Wchodzę na piękną polankę z zamiarem rozpoczęcia treningu. Ale teraz nie miałam już dwóch, tylko sześciu podopiecznych, ha ! Dobra, dosyć tych przechwałek, bo zacznę pisać o swoim teście z anglika z którego... a z resztą, jak ktoś jest ciekawy proszę pisać. Z chęcią opowiem xP
Ale powróćmy do treningu. Wypuszczam wszystkich podopiecznych z kapsuł i przyglądam się im. Dwójka, którą miałam prawie od początku przygody, dwie skamieliny, jednego stworka ze strefy oraz jednego malucha wyklutego z jajka. Skamieliny powinny być bardziej wytrzymałe od innych, lecz nie można ich zbytnio przemęczać. Przecie to pierwszy trening. Ale przecież nie będę dawać forów dwóm stworkom, które już trenowały. Zobaczyłam, że stworki zaczęły ze sobą rozmawiać, jakby zaprzyjaźniać się.
- Dobrze, koniec gadania. Wiem, że większość z was nie wie nawet, co o za miejsce. Otóż to polanka treningowa. Tutaj będziemy zawsze trenować, dopóki nie wzrośniecie w siłę. A teraz pora na zaczęcie treningu - po wypowiedzeniu tych słów wzięłam patyczek do łapki i zaczęłam rysować podobizny wszystkich stworków, a pod nimi napisy:

Trening Absol'a
Rozgrzewka:
~ Piętnaście okrążeń wolnym truchtem
~ Pięć okrążeń sprintem

Trening Noctowl'a
Rozgrzewka:
~ Dziesięć okrążeń wokół polany lotem
~ Dwie serie po dziesięć pompek

Trening Stantler'a
Rozgrzewka
~ Sześć okrążeń galopem
~ Osiem okrążeń kłusem

Trening Togepi:
Rozgrzewka:
~ Trzy okrążenia wokół polany
~ Dwie serie po pięć podciągnięć na gałęzi

Trening Shieldon'a:
Rozgrzewka:
~ Siedem okrążeń wokół polany truchtem
~ Pięć okrążeń jak najszybciej

Trening Cranidos'a:
Rozgrzewka:
~ Pięć okrążeń sprintem
~ Siedem okrążeń truchtem

Wszystkie stworki z chęcią zabrały się do wykonywania rozgrzewki. Czwórka ostatnich stworków nie radziła sobie zbytnio. Początki bywają trudne, ale potem jest już na szczęście z górki. Tak samo jest z jazdą konną, ale już odbiegam od tematu, no. Po wykonanych ćwiczeniach, lekko zziajane stworki podbiegły do mnie otaczając mnie i moje bazgroły kołem, by wszyscy widzieli. Oj, biedna Togepi. Jest jedyną dziewczyną pośród tylu mężczyzn. Boże, o czym ja pisze. A to wszystko przez szkołę i te klasy dziwne. Dobra, koniec offu. Kucnęłam i znów zaczęłam bazgrać patykiem pod treningami.
Trening Absol'a
Rozgrzewka:
~ Piętnaście okrążeń wolnym truchtem
~ Pięć okrążeń sprintem
Trening:
~ Trening szybkości (Ściganie się z wybranym Pokemonem z polany)
~ Trening celności (Podrzucanie szyszek i trafianie ich Ostrym Wiatrem)
Trening Noctowl'a
Rozgrzewka:
~ Dziesięć okrążeń wokół polany lotem
~ Dwie serie po dziesięć pompek
Trening:
~ Trening spostrzegawczości (Znalezienie jabłka w lesie)
~ Trening wytrzymałości (Przelecenie jak największej odległości w poszukiwaniu jabłka)
Trening Stantler'a
Rozgrzewka
~ Sześć okrążeń galopem
~ Osiem okrążeń kłusem
Trening:
~ Trening siły (Uderzanie akcją w drzewo aż do stracenia wszystkich liści)
~ Trening zwinności (Szybki bieg pomiędzy drzewami dookoła polany)
Trening Togepi:
Rozgrzewka:
~ Trzy okrążenia wokół polany
~ Dwie serie po pięć podciągnięć na gałęzi
Trening:
~ Trening wytrzymałości (Wykonanie jak najwięcej okrążeń)
~ Trening szybkości (Jak najszybsze wykonanie powyższego treningu)
Trening Shieldon'a:
Rozgrzewka:
~ Siedem okrążeń wokół polany truchtem
~ Pięć okrążeń jak najszybciej
Trening:
~ Trening siły (Uderzenie w sosnę, by potraciła wszystkie szyszki)
~ Trening obrony (Wytrzymanie jak największej ilości ataków Cranidos'a)
Trening Cranidos'a:
Rozgrzewka:
~ Pięć okrążeń sprintem
~ Siedem okrążeń truchtem
Trening:
~ Trening szybkości (przebiegnięcie pięciu okrążeń w jak najkrótszym czasie [czas mierzony])
~ Trening siły (Atakowanie taranem Shieldon'a aż do opadnięcia z sił)

Wszyscy zaczęli swoje treningi. Absol zaczął się rozglądać za przeciwnikiem godnym jego potencjału, Noctowl wzniósł się i zniknął na czubkami drzew, Stantler wybrał sobie jakieś drzewko owocowe (nie jabłoń, byłoby to za łatwe) i zaczął w nie uderzać swoimi rogami, Togepi zaczął robić swoje okrążenia, podobnie też Cranidos, który z łatwością wyprzedził biedną towarzyszkę. No tak, miał on o wiele dłuższe nogi. Shieldon podszedł do wielkiej sosny i zaczął w nią uderzać swoją twardą głową. Absol sobie w końcu kogoś znalazł - był to Pokemon ptak - Pidgeotto, jeden z najszybszych powietrznych stworków. Ścigali się zażarcie, żaden nie chciał odpuścić. W końcu wygrał mój podopieczny, a orzeł pogrążył się w depresji i odleciał gdzieś w las. Cranidos oraz Shieldon skończyli swoje treningi i zabrali się za wspólny. Czworonóg ustawił się w pozie do obrony, a dwunóg grzebał jeszcze łapą w ziemi pochylając się. W końcu zaczęli trenować. Togepi ukończyła swój bieg z wynikiem czterech minut z sekundami. Słabo dość, ale nie można wymagać tak dużego wysiłku po dziecku. Klapnęła sobie na ziemi, by odpocząć. Skończyła swój trening jako pierwsza. Absol podrzucał szyszki strącone przez skamielinę i uderzał w nim białą falą wytwarzaną z jego rogu. Kilkoro nie trafił, ale widać było, że się stara. Stantler zziajany z tak trudnego treningu zaczął bieg na przełaj dookoła polany. W międzyczasie Cranidos oraz Shielgon padli z wyczerpania. Absol również skończył trening. Teraz czekaliśmy tylko na dwójkę, która wyruszyła w teren. Po kilkunastu minutach wrócił potwornie zmęczony jeleń. Czekaliśmy jeszcze na sowę. Po dobrej półgodzinie na niebie pojawiła się sylwetka ptaka, który wylądował przed nami trzymając w szponach jabłko. Absol je podzielił na równe części i gdy wszyscy się nim pożywili zaczęliśmy się zbierać do powrotu. Wszystkie strudzone Pokemony zawróciłam do ich kapsuł, bo po co ich jeszcze bardziej męczyć ? Wyszłam z treningowej polanki.
Dopisek: autorka postu szczerze współczuje Adminowi, który będzie to oceniał